PietroGG

Piotrek Głowacki-Grzyb

@PietroGG

Pasjonat futbolu stawiający pierwsze kroki w dziennikarstwie sportowym. Bloger na mateball i 'Z Trybuny'. Miłośnik ligi hiszpańskiej, kibic Realu Madryt.

Poland poland

Real Madrid

Brzesko

efynm.blogspot.com

Archive


PietroGG
Zapraszam do Radio Gol!

Zapraszam do Radio Gol!

30. kolejkę La Liga zamyka mecz Realu Madryt z Sevillą. Dla gospodarzy to ostatni sprawdzian przed starciem z Barceloną na Camp Nou, jak im pójdzie? W tym sezonie nie raz już się zdarzyło, aby w jednej kolejce Barcelona i Real solidarnie straciły punkty, powtórka z rozrywki? Zapraszam na ten mecz do kanału 1. Radio Gol!
radiogol.pl

PietroGG
No i co powiecie o losowaniu?

Wolfsburg - Real
Bayern - Benfica
Barcelona - Atletico
PSG - ManCity

PietroGG
No i co powiecie o losowaniu?

Wolfsburg - Real
Bayern - Benfica
Barcelona - Atletico
PSG - ManCity

PietroGG

Brawa dla Bayernu za podniesienie się i niepoddanie, ale i oklaski dla Juve za walkę do końca. Cóż, skończyli jak Atletico w Lizbonie. Po cichu liczyłem jednak na karne, ale nie można mieć wszystkiego, bo w tym meczu było wszystko - gole, emocje, kontrowersje. Futbol!

PietroGG

Dziwny to wieczór w Lidze Mistrzów, gdy angielska drużyna wygrywa, a hiszpańska nie. ;)

No to po pierwszych meczach 1/8 finału LM - od ćwierćfinału o rewanż są Real, Barcelona i Manchester City. Kto, według Was, jeszcze dołączy?

PietroGG
A takie tam zestawienie:

Pierwszy tydzień fazy pucharowej w europejskich pucharach dla pięciu hiszpańskich ekip - komplet zwycięstw i bilans bramkowy 13:0.

Pierwszy tydzień fazy pucharowej w europejskich pucharach dla czterech angielskich ekip - zero zwycięstw, dwa remisy, dwie porażki i bilans bramkowy 3:5.

Pierwszy tydzień fazy pucharowej w europejskich pucharach dla czterech angielskich ekip - zero zwycięstw, dwa remisy, dwie porażki i bilans bramkowy 3:5.

EDIT: jeszcze dla pozostałych najlepszych lig europejskich:
Pierwszy tydzień fazy pucharowej w europejskich pucharach dla pięciu niemieckich ekip - trzy zwycięstwa, dwa remisy, zero porażek i bilans bramkowy 6:2.

Pierwszy tydzień fazy pucharowej w europejskich pucharach dla czterech włoskich ekip - zero zwycięstw, trzy remisy, jedna porażki i bilans bramkowy 2:5.

Pierwszy tydzień fazy pucharowej w europejskich pucharach dla trzech francuskich ekip - dwa zwycięstwa, zero remisów, jedna porażka i bilans bramkowy 5:4.

Jak to mówią - informacja, nie opinia. :)

PietroGG

To jest nieprawdopodobne, jak Real potrafi podzielić się na dwie różne drużyny w zależności od terenu spotkania - u siebie drużyna niemal perfekcyjna, na wyjazdach zupełnie odwrotnie...
Najwazniejsze jednak, że trzy punkty wreszcie zostały przywiezione do Madrytu, a Modrić po raz kolejny pokazał jak wazny jest dla tej drużyny. :)

PietroGG

No i stało się - Fernando Torres wreszcie strzelił gola numer 100 w koszulce Atletico! Los Colchoneros pokonali Eibar 3:1, a wynik w doliczonym czasie gry ustalił własnie El Nino, które na to trafienie czekał od 19. września i meczu z... Eibarem na Ipurui. Jak to ładnie historia zatoczyła koło. :)

PietroGG

Kiedy myślisz, że już nic nie jest w stanie cię zaskoczyć, wtedy wybucha news o zakupieniu Alexa Teixeiry z Szachtara przez, a jakże inaczej, chiński klub Jiangsu Suning. Kwota operacji - 50 milionów euro!!!

Nie dał rady wyciągnąć go z Ukrainy Liverpool, nie dała rady Chelsea, ale Chińczycy już tak. A tym samym Jiangsu Suning pobił dwa rekordy: tegoroczne najdroższego transferu i najwyższego transferu w historii ligi chińskiej.

Trzeba przyznać, że nazwiska w lidze chińskiej nie gorsze niż w MLS - J. Martínez, Gervinho, Guarin.. Strach pomyśleć kto następny.

PietroGG

Ależ ci Chińczycy się uwzięli... Atlético właśnie sprzedało Jacksona Martíneza za 42 mln euro do Guangzhou Evergrande. Jest to najdroższa taka transakcja w historii azjatyckiego futbolu. Mimo wszystko uważam, że Atléti na dobre wyszła sprzedaż Kolumbijczyka - raz, dalej są na plusie w transferach napastników (dobre i 7 milionów € zysku), a dwa - sportowo nic nie tracą. Jedyną wadą może być fakt, że tym razem nie udało im się wyprodukować kolejnej znakomitej dziewiątki. :P

PietroGG

Oficjalna wiadomość z ostatniej chwili - zmiana trenerska w ManCity!
Pellegrini po sezonie odchodzi, a na jego miejsce Guardiola!
Co Wy na to? Ktoś w jednym wywiadzie powiedział, że Guardiola jak przyjdzie do BPL, to ją zdominuje. :P Ja na razie się ograniczę do tego, że chyba będzie można poważniej traktować The Citizens w LM, z której już chyba przestaną odpadać w 1/8 finału.

PietroGG

Co za debiut Zizou, na piątkę. ;D

Najbardziej jednak podobało mi się w tym meczu zaangażowanie i bieganie zawodników Realu, wreszcie nie było odpuszczenia po zdobyciu prowadzenia, wreszcie nie zasypiałem podczas oglądania, wreszcie zagrali jak pownni grać cały czas. Owszem, jest to i owo do poprawki, ale rękę Zidane'a było widać. Szkoda tylko, że Cristiano miał pecha, ale z drugiej strony widać, że bez niego w ataku nie ma posuchy - Gareth to bestia!

I nie trafi do mnie argument, że to tylko Deportivo. :P Przed tym meczem to była ekipa z tylko jedną porażką na wyjeździe, a w dodatku drużyna, której czołówka ligi wyjątkowa leżała - urwali punkty Valencii, Athleticowi, Atlético, Celcie, Sevilli i Barcy. Dopiero Villarreal pokonał ich na El Riazor, a Real na Bernabeu. Swoją drogą warto przyjrzeć się tej ekipie bliżej, obok Celty i Żółtej łodzi Podwodnej to trzecia taka rewelacja sezonu.

PietroGG
Nowy impuls w Madrycie, tym razem – francuski

Nowy impuls w Madrycie, tym razem – francuski

Od poniedziałkowego wieczoru w Realu Madryt trwa nowa era, era Zinédine’a Zidane’a. Chociaż pierwszy oficjalny mecz z nim na ławce trenerskiej Królewscy rozegrają dopiero jutro wieczorem, to wpływ piastowania przez Francuza tej funkcji jest widoczny od samego początku jego pracy w nowej roli w klubie. Co ten fakt dla klubu znaczy teraz i co będzie znaczyć później?

Nowa rola, stare miejsce

Nie trzeba mieć wtyk w szatni Realu, ani specjalnie długo rozmyślać, aby wysnuć wniosek, że szatnia Realu Madryt jest naprawdę specyficznym miejscem, niektórzy powiedzą nawet, że toksycznym. Jeśli trener nie złapie chemii z zawodnikami, miejsce to stanie się dla niego piekłem i pierwszym przystankiem na drodze do zwolnienia z klubu. Władzę sprawują najważniejsi piłkarze, czyli ci z największym ego - Sergio Ramos, Cristiano Ronaldo, ostatnio pazur pokazał też James Rodriguez. Nie sposób zaprzeczyć też stwierdzeniu, jakoby do rozpuszczenia tych gwiazd miały doprowadzić wręcz ojcowskie stosunki na linii piłkarze–Carlo Ancelotti, który też na mocy wyroku szatni mającej w pamięci piękny rok 2014, stał się nietykalny, o czym miał się przekonać sam Benítez.

Ale Zidane zna tę szatnię, to środowisko z pewnością wielkich zawodników, ale i gwiazdorów, z ego nie mniejszym niż umiejętnościami. Nie chodzi tu tylko o okres bycia asystentem Ancelottiego, ale że Zizou sam w takiej szatni był. Wszak przychodził do tego klubu jako najdroższy piłkarz świata, potem co roku dochodzili kolejni galácticos, więc warunki i środowisko swojej pracy zna doskonale, z autopsji można powiedzieć. To ma być (pierwsza) przewaga Zidane’a nad Benítezem, zrozumienie na w jakich warunkach i oczywiście z kim musi pracować. Z drugiej jednak strony, sami zawodnicy nie mają innego wyjścia, jak tylko pójście na współpracę z nowym szefem i to bez możliwości skarżenia się potem prasie czy prezesowi, że nie ma nici porozumienia między piłkarzami a trenerem. Koniec wymówek, zasada jest prosta: jest praca, jest gra, są wyniki.

Niektórzy mogą wypomnieć Francuzowi, że skoro nie umiał sobie poradzić z Martinem Ødegaardem, cudownym nastolatku z Norwegii o niemałym ego, który aktualnie gra w drugiej drużynie Królewskich, to jak ma zamiar uporać się z Ramosem czy CR7? Sprawa Norwega to jednak co innego, skoro on chciał cały czas trenować tylko z pierwszym zespołem, a potem wychodził na wierzch jego brak zgrania z partnerami z Castilli, którzy też specjalną sympatią do niego nie pałali, ale to ma w zasadzie każdy młody talent – buntowniczość, chęć jak najszybszego pokazania się światu itp. W pierwszej ekipie Zidane ma do czynienia z prawdziwymi gwiazdorami, ale i też nie najmłodszymi piłkarzami, których mimo wszystko zna bardzo dobrze i stosunki z nimi ma świetne – może Ramis (nowy trener Castilli) poradzi sobie z norweskim cudownym dzieckiem?

Francuz ma również tę przewagę nad Hiszpanem, że nikt w szatni nie ośmieli się (bo to by było już naprawdę niesłychane) nazwać go “dziesiątką”. Dla przypomnienia, słowo to użyte w stosunku do trenera oznacza wytknięcie mu jego kariery piłkarskiej, która ani nie była wspaniała, ani też żadnych trofeów nie przyniosła. Benítez skończył z zawodowym kopaniem piłki w wieku 26 lat, mając na koncie ,,tylko” ponad dwieście meczów w barwach Castilli. Nie chcąc dalej dziesiątkować Rafy, nie przytoczę kariery Zizou, ot z czystego przekonania, że tego nie trzeba przypominać. Długa oraz obfita w klubowe, reprezentacyjne i indywidualne triumfy (których część została osiągnięta w barwach Los Blancos) może być pozytywnym bodźcem dla piłkarzy – oto człowiek, który wygrał w futbolu niemalże wszystko teraz ma za zadanie zaprowadzić ich na takie same piłkarskie szczyty, na które sam się kiedyś wspiął. Czy może być lepsza motywacja?

No i oczywiście to, czego również nie miał Benítez – autorytet. Nazwisko i osobista legenda też swoje odegra, ale wynikające z tych rzeczy autorytet i charyzma nowego szkoleniowca Królewskich mogą natchnąć, zjednoczyć i zbudować prawdziwą drużynę z tego gwiazdozbioru. Bo bez tego może być gorzej niż za Beníteza, o ile to w ogóle możliwe. Owszem, od momentu ogłoszenia Francuza nowym trenerem pojawiają się zewsząd opinie o jego trenerskim doświadczeniu, konkretnie o jego braku, albo głosy, że przecież wcale Zizou takim fantastycznym piłkarzem nie był, że przereklamowany… Cóż, wolność słowa i poglądów. Co nie zmienia faktu, że mimo swojego introwertyzmu, taka osobistość w szatni i na ławce jest swego rodzaju presją, taką pozytywną. On wygrał wszystko, tobie może pomóc to zrobić, co ty na to – tak mogą myśleć sobie piłkarze Królewskich.

Prezes jest kryty, tak czy tak

Zwolnienie Ancelottiego (słynna mowa o potrzebie nowego impulsu oraz “Nie wiem” jako odpowiedź na pytanie dziennikarza, co Ancelotti zrobił źle, że go zwolniono) oraz zatrudnienie Beníteza, którego miał koniec końców niby zdradzić, okazały się dla Florentino strzałem w stopę. Teraz, zatrudnienie klubowej legendy na tak wymagające stanowisko można interpretować jako zażycie środków przeciwbólowych przez prezesa, pytanie tylko - czy one zadziałają? Jedno jest pewne, teoretycznie niczego mu nie będzie wolno zarzucić, wszak patrząc obiektywnie, wysłuchał głosu madridismo (niestety, nie tego o podaniu się do dymisji, ale przynajmniej tyle). Nie chciano Beníteza (i nie było wyników) - Hiszpana zwolniono, dopraszano się Zidane’a, chociaż nie ma doświadczenia w poważnej trenerce - proszę bardzo. Zizou jako trener skończył jak np. Inzaghi? Sami kibice tego chcieli. A jeśli będą trofea - mamy swojego Guardiolę, oczywiście dzięki komu? No właśnie.

Wiadomym powszechnie jest fakt, że Zinédine Zidane uczył się i podpatrywał pracę wielu wybitnych trenerów - Bielsy, Guardioli, del Bosque, Ancelottiego. Najwyższa pora, aby obserwacje i teorie przełożyć na praktykę, podziwiał wielkich - czas na wielki test. Pierwsze zadanie jutro, nieobliczalne i nieprzegrywające w tym sezonie z czołówką ligi Deportivo La Coruña. Zadanie, które będzie obserwowane przez niemal cały stadion – tak tak, nowy trener Los Blancos sprawił, że całe Bernabéu postanowi sprawdzić jego debiut. Gwizdów przy przedstawianiu składów chyba nie powinno być?

Tekst oczywiście z bloga (z-trybuny.blogspot.com ) oraz portalu SofaSport (sofasportnews.com )

PietroGG

OFICJALNIE - BENITEZ ZWOLNIONY, ZIDANE NOWYM TRENEREM REALU!

Na razie skromnie mówię, jak uporządkuję myśli to podzielę się swoimi refleksjami na ten temat. :)

PietroGG
Mój piłkarski rok 2015

Mój piłkarski rok 2015

Za nami już oficjalnie rok 2015, a w związku z tym, że mamy pierwszy dzień roku 2016: czy jest lepsza okazja aby podsumować ostatnie 12 miesięcy w futbolowym świecie? Jak najbardziej, ale postanowiłem jednak pójść inną ścieżką i opisać tutaj swój piłkarski rok, czyli z czego zapamiętam (bądź co będę chciał jak najszybciej zapomnieć) i jakich emocji piłkarskich dostarczył mi rok 2015. No to zaczynamy.

Rok klubowy – do zapomnienia

Jestem kibicem Realu Madryt i po tym niesamowitym roku 2014. byłem pełen optymizmu przed nadchodzącymi dniami – Królewscy byli wtedy w niesamowitym gazie (krótkie przypomnienie – finał Klubowych Mistrzostw Świata był ich dwudziestym drugim zwycięstwem z rzędu), radzili sobie z każdym, gole strzelane seryjnie, oczywiście wszystko zwieńczone czterema trofeami – najlepszy rok w historii klubu. A potem się zaczęło…

Przegrana na Mestalla, Atlético wyrzuca Los Blancos z Pucharu Króla, potem leje ich na Calderón 4:0, Villarreal i Athletic strącają Real z pierwszego miejsca, Schalke o włos doprowadza do sensacji na Bernabéu, porażka na Camp Nou odbiera nadzieje na mistrzostwo kraju, kontuzja Modricia, moratazo, zwolnienie Ancelottiego, zatrudnienie Beníteza, kiepskie wizerunkowo odejście Ikera, kompromitacja z transferem De Gei, sprawa Benzemy, pogrom w El Clásico, no i zwieńczenie fatalnego roku czyli Denis ,,Bartosz Bereszyński” Czeryszew. W rok z nieba do piekła, 12 miesięcy, które każdy madridista chce wymazać z pamięci. Nie pozostaje nic innego jak wierzyć, że nowy rok będzie o wiele lepszy, bo chyba gorzej być już nie może.

Oczywiście było kilka miłych akcentów w tym mizernym okresie. Przykłady? Złota Piłka dla CR7, publika na Bernabéu mogła obejrzeć trzy historyczne goleady – z Granadą (9:1), Malmö (8:0) i Rayo (10:2), Cristiano Ronaldo pobił rekord Raúla i został najlepszym strzelcem w historii Realu Madryt, Portugalczykowi również w dwóch meczach udało się strzelić 5 goli w meczu (wspomnianej już Granadzie oraz Espanyolowi), eksplozja formy i talentu Keylora Navasa (to zadowolenie, że do wymiany z Manchesterem United jednak nie doszło…) oraz powracających z wypożyczeń Lucasa Vázqueza i Casemiro. To wszystko, przynajmniej według mnie. Jak wspominacie z przyjemnością coś jeszcze, zachęcam do przypomnienia mi. Oby w tym roku było więcej do miłego wspominania za kolejne 12 miesięcy.

Rok reprezentacyjny – do zapamiętania

Oj tak, to był naprawdę wielki rok naszej reprezentacji narodowej. Robert Lewandowski i spółka dostarczyli nam wielu emocji i co najważniejsze, powodów do dumy z tej drużyny, oczywiście przede wszystkim z walki do ostatniego gwizdka o awans na mistrzostwa Europy. W tym roku przegraliśmy tylko jeden mecz, z Niemcami we Frankfurcie, ale to było spotkanie z gatunku tych, gdzie gra była lepsza niż wynik – można powiedzieć, że to był mecz lepszy niż w Warszawie, koniec końców w dwumeczu i tak byliśmy lepsi, nawet sami Niemcy docenili naszą postawę.

Teraz nic tylko czekać na EURO, na którym mamy wszyscy nadzieję, nasi piłkarze zaprezentują się nawet lepiej niż w eliminacjach i nie zakończymy pobytu we Francji tylko na fazie grupowej. Niemcy, Ukraina i Irlandia Północna – wyjście z grupy jest w naszym zasięgu (można powiedzieć, że to mus, skoro nawet z trzeciego miejsca można awansować dalej) i należy to do celu minimum. Ale nie kontynuując tego pompowania balonika, poczekajmy i na razie cieszmy się, że mamy wreszcie prawdziwą reprezentację narodową.

Rok końców epok

O tym już pisałem (o tutaj: z-trybuny.blogspot.com ), ale warto przypomnieć. Gerrard, Xavi, Casillas – wspaniali piłkarze, przez prawie całe swoje piłkarskie życia związani ze swoimi klubami, których barwy reprezentowali od najmłodszych lat. Ci piłkarze wyznaczali swoją epokę, uosabiali wartości najważniejsze w sporcie, w skrócie – wielcy piłkarze, a jeszcze więksi ludzie.

Oprócz odejść tych wielkich prawie-one-club men trzeba wspomnieć o zakończeniu kariery przez Raúla Gonzáleza Blanco, Anioła z Madrytu. 21 lat gry w piłkę, 1013 meczów, 427 goli, 23 puchary, 0 czerwonych kartek i mnóstwo niezapomnianych oraz pięknych chwil, którymi się zapisał w pamięci kibiców i futbolu. Wzór nie tylko piłkarza i kapitana grającego zawsze dla swojego zespołu, ale i człowieka, który definicję szacunku do rywala pokazywał w każdym meczu i poza boiskiem. Prawdziwa legenda, dla wielu jedyna słuszna siódemka Realu Madryt. Chociaż wychowanek Atlético, to jednak w królewskiej bieli Realu wypłynął na szerokie piłkarskie wody, wspiął się na pewien nieosiągalny dla wielu innych piłkarzy poziom, no i oczywiście osiągnął największe sukcesy, zarówno te drużynowe jak i indywidualne. 15. listopada 2015 roku zszedł w blasku chwały z piłkarskiej sceny. Swoją karierę zakończył tak jak ją rozpoczął – tytułem mistrza kraju.

Przed nami rok pełen sportu, a jednym z jego najważniejszych akcentów będzie EURO 2016 we Francji, w związku z czym na pewno wszyscy liczymy na udaną przygodę naszej reprezentacji na tym turnieju, czego sobie i Wam wszystkim życzę. Na zakończenie chcę też Wam życzyć szczęśliwego nowego roku, pełnego piłkarskich emocji i triumfów ulubionej drużyny!

Wpis oczywiście z bloga - z-trybuny.blogspot.com

PietroGG

Prasa hiszpańska od rana grzmi, że następcą Beniteza na pewno zostanie Zidane. Kiedy to się stanie, nie wiadomo, ale wiadome są: niestabilność gruntu pod stopami Beniteza i tzw. cierpliwość Pereza. Sam Zizou ma spore poparcie wśród madridismo, a także piłkarzy. Jak myślicie, gdyby Florentino nie wytrzymał jednak i Francuz musiałby przejąć pierwszą ekipę, jakby to wyglądało? Różnie to bywało z byłymi wielkimi piłkarzami, którzy potem brali się za trenerkę: Boniek, Maradona, Seedorf, Inzaghi, teraz Neville w Valencii...

PietroGG

No i dalej bez oficjalnego komunikatu o zwolnieniu van Gaala :P Gdzieś przeczytałem, że przestanie być szkoleniowcem United tylko jeśli sam zdecyduje się odejść... A podobno nie zjawił się nawet na dzisiejszym treningu w Carrington, zajęcia prowadził Giggs. :D

PietroGG

Podobnież Louis van Gaal dostał ultimatum od władz ManUtd - porażka ze Stoke, albo Chelsea i zostanie wylany. Jak Wy to widzicie?

PietroGG
Drugie derby w Hiszpanii...

Drugie derby w Hiszpanii...

...dzisiaj dostajemy derby Madrytu, w każdym razie te mniejsze. ;) Real Madryt - Rayo Vallecano, czyli kolejny mecz o życie dla Beniteza, zapraszam już teraz do kanału trzeciego Radio Gol: radiogol.pl

PietroGG
Podsumowanie fazy grupowej LM

Podsumowanie fazy grupowej LM

Oto ostateczne podsumowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2015/2016. Się trochę tego nazbierało, zachęcam do lektury :)

*W dziewięćdziesięciu sześciu rozegranych spotkaniach padło 281 goli! Najwięcej w kolejce piątej – 54, a najmniej w trzeciej – 37.

*Faza grupowa uraczyła nas dwoma meczami, w których padło rekordowe w tych rozgrywkach aż osiem goli – najpierw widzieliśmy goleadę na BayArena, gdzie Bayer zremisował z Romą 4:4, a potem na Bernabeu, czyli temat najświeższy – Real Madryt rozstrzelał Malmoe 8:0.

*Trochę tych czerwonych kartek sędziowie pokazali, a konkretnie 16. Najwięcej widzieliśmy ich w kolejce czwartej, kiedy to aż siedmiu piłkarzy przedwcześnie skończyło mecz (bynajmniej nie z powodu zmiany :P). Z drugiej strony jednak, w dwóch kolejkach (trzeciej i szóstej) każda drużyna kończyła mecz w komplecie.

* Przed własną publicznością najwięcej ekip, jedenaście, triumfowało w kolejce czwartej – Szachtar, Real, PSV, ManUtd, Benfica, Olympiakos, Gent, Chelsea, Bayern, Barcelona i Roma.

*Jak to wygląda na odwrót? Najwięcej triumfów poza domem zaliczono w drugiej kolejce, bo aż siedem. Obcy teren zdobyły Dynamo Kijów, Valencia, Olympiakos, PSG, ManCity, Real i Benfica.

I jakżeby inaczej, Hiszpania kontra Anglia:

Reprezentanci Primera División (5 ekip) – na 90 możliwych punktów zdobyte 55 (~62%), 58 strzelonych goli przy 29 straconych (+29), 53 żółte kartki i 1 czerwona; bilans – 17 zwycięstw, 4 remisy i 9 porażek.
Najwięcej punktów – Real Madryt (16), najwięcej goli – Real Madryt (19), najmniej punktów – ex aequo Sevilla i Valencia (po 6), najmniej goli – Valencia (5)

Reprezentanci Premier League (4 ekipy) – na 72 możliwe punkty zdobyte 42 (~58%), 42 strzelone gole przy 27 straconych (+15), 38 żółtych kartek i 1 czerwona; bilans – 13 zwycięstw, 3 remisy i 8 porażek.
Najwięcej punktów – Chelsea (13), najwięcej goli – Chelsea (13), najmniej punktów – Manchester United (8), najmniej goli – Manchester United (7)

Jeszcze na koniec golazo fazy grupowej – myślę, że nie ma kogoś takiego, kto by nie zgodził się z wyborem. Już w momencie wpadania tej piłki do siatki było wiadomo, że to gol nie tyle (jak na razie) tej edycji Ligi Mistrzów, co nawet gol roku, którego strzelec według mnie ma spore szanse na zdobycie nagrody Ferenca Puskasa. Panie i Panowie, Alessandro Florenzi i jego trafienie na wagę remisu z FC Barceloną: